piątek, 9 marca 2018

Krem Feartherlight z Make me bio, czyli lekki krem do skóry tłustej i mieszanej

Byłam ciekawa Feartherlight, lekkiego kremu do skóry tłustej i mieszanej marki Make me bio. Normalnie kosztuje prawie 70 zł, dla mnie dość sporo jak na krem. W momencie promocji w sklepie Kontigo, z możliwością kupna 50 % taniej, postanowiłam go wypróbować.


Od producenta:


Wiemy jak trudno jest znaleźć idealny krem do cery tłustej i mieszanej dlatego z uwagą stworzyliśmy idealny produkt do pielęgnacji Twojej skóry. Tłoczony na zimno olej z orzechów laskowych jest lekki i szybko się wchłania wzmacniając naczynia włosowate i równocześnie ujędrniając i nawilżając skórę. Fantastyczny olej jojoba w połączeniu z wodą z kwiatu pomarańczy reguluje gruczoły łojowe a olej z grejpfruta tonizuje i rozjaśnia skórę!

Inci: aqua, corylus avellana seed oil, prunus armeniaca kernel oil, simmondsia chinesis seed oil (jojoba), cetearyl glucoside, glycerin, tocopherol, xanthan gum, benzyl alcohl, dehydroacetic acid, citrus grandis peel oil, citrus aurantium amara flower oil, limonene.

Skład kremu jest prosty i przyjemny. Na początku składu mamy: olej z orzecha laskowego, olej z moreli, olej jojoba a także wodę z kwiatów gorzkiej pomarańczy i bezpieczne konserwanty.

Moja opinia


Krem znajduje się w słoiczku z ciemnego szkła, jest przewiązany sznureczkiem i dołączona jest do niego karteczka z opisem kosmetyku przez producenta. Kosmetyk ma pojemność 60 ml i 6 miesięcy na jego wykorzystanie, to zdecydowanie za mało czasu. Wystarczy niewielka ilość kremu aby rozsmarować go na twarzy. Jest on bardzo wydajny.
Osobiście wolałabym kupić mniejszą pojemność i taniej, żeby mieć pewność, że wykorzystam krem do końca.
Do nakładania kremu aby było bardziej higienicznie używałam drewnianej szpatułki, którą za każdym razem po użyciu myłam.
Krem nie jest wcale taki lekki i chwilę zajmuje mu wchłonięcie się. Jest treściwy i pozostawia na skórze widoczny film. Jeśli zamierzacie go nałożyć przed samym wyjściem na pole, to musicie odczekać sporą chwilę.
Jego konsystencja jest kremowo-wodnista, przypomina śmietankę. Pachnie pomarańczowo, słodko i świeżo. Krem bardzo dobrze nawilża skórę i z uwagi na konsystencję myślę, że sprawdzi się najlepiej w okresie zimowym.
Kosmetyk jest wydajny i ma dobry skład. Poza nawilżeniem nie zauważyłam jakiś pozytywnych efektów na skórze. Nie zaobserwowałam stonizowania i rozjaśnienia skóry. Nie wpłynął też pozytywnie na wypryski.
Powiem tak, w tej cenie spodziewałam się czegoś więcej poza nawilżeniem skóry. W porównaniu z moim ulubionym Garden Roses nie zrobił na mnie dużego wrażenia. Jednak sporo osób chwali jego pozytywne działanie. Każda skóra jest inna i ma inne potrzeby, więc może się okazać, że Feartherlight zostanie waszym ulubieńcem.
Jeśli chcecie go kupić, to wpadnijcie do sklepu Naturalny Punkt Widzenia

6 komentarzy:

  1. Nie do mojej skóry, ale ciekawą ma konsystencję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mysle ze sprawdzilby sie u mnie latem, ale rzeczywiscie ma wielka pojemnosc ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Osobiście lepiej mi podszedł ich Garden Rose ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę w końcu kupić coś tej marki, ten krem wydaje się być dla mnie bardzo dobry ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moim zdaniem ta pojemność jest w sam raz. Używam 3 miesiące i już nie mam połowy. Cena dość spora, ale jest też dużo produktu. Jak dla mnie- nie zostawia filmu, szybko się wchłania, idealny pod makijaż. Myślsłam, ze będzie trochę mniej "light", moglby byc gęstszy. Ale dobrze mi się sprawdził :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Kosmetyczny Świat Uli , Blogger